Chicago Bulls wkraczają do turnieju play-in z ogromnym impetem, który może budzić respekt. Z bilansem 39-43 zakończyli sezon na dziewiątym miejscu Konferencji Wschodniej, ale ich forma pod koniec rozgrywek robi wrażenie – sześć zwycięstw w siedmiu ostatnich meczach mówi samo za siebie. Ostatnie spotkanie z Philadelphia 76ers zakończyli przekonującym triumfem. Z kolei Miami Heat borykają się z problemami, zajmując dopiero dziesiątą pozycję (bilans 37-45) i przegrywając cztery z ostatnich sześciu meczów. Brak Jimmy’ego Butlera okazał się dla nich dużym ciosem, a drużyna nie potrafiła odnaleźć spójności. Jak te różnice wpłyną na nadchodzące starcie?
Chicago Bulls – Miami Heat
Do meczu pozostało…
Kluczowe statystyki i fakty przed meczem:
Chicago Bulls przystępują do turnieju play-in NBA z rozpędem, który trudno zignorować. Choć ich bilans 39–43 nie rzuca na kolana, to jednak forma prezentowana przez drużynę Billy’ego Donovana w końcówce sezonu zasadniczego budzi uznanie nawet u największych sceptyków. Sześć zwycięstw w siedmiu ostatnich spotkaniach – jedyna porażka miała miejsce na parkiecie lidera konferencji Cleveland Cavaliers – pokazuje, że Byki są gotowe do walki o fazę play-off.
Ostatni akord rundy zasadniczej był dla nich wyjątkowo udany: przekonujące zwycięstwo 122:102 nad Philadelphia 76ers tylko potwierdziło ich wysoką dyspozycję. Co ciekawe, od momentu kontuzji Zacha LaVine’a drużyna zaczęła funkcjonować znacznie lepiej jako kolektyw ofensywny i defensywny.
Na pierwszy plan wysunął się Coby White, który jeszcze niedawno był solidnym graczem rotacyjnym, a dziś jest liderem ofensywy zespołu ze średnią 20,4 punktu na mecz oraz imponującymi występami pod koniec rozgrywek. Obok niego wyróżnia się Nikola Vucevic, notujący 18,5 punktu oraz 10 zbiórek – jego obecność pod koszem daje Bulls stabilność zarówno w ataku, jak i obronie.
Miami Heat daleko od formy sprzed roku
Zupełnie inny obraz rysuje się po stronie Miami Heat. Drużyna Erika Spoelstry zakończyła sezon regularny dopiero na dziesiątym miejscu Konferencji Wschodniej (bilans 37–45), co stanowi spory zawód dla kibiców zespołu z Florydy. Ostatnie tygodnie były pełne turbulencji – cztery porażki w sześciu finałowych spotkaniach mówią wiele o aktualnej kondycji tej ekipy.
Największym ciosem okazała się kontuzja Jimmy’ego Butlera, którego brak pozbawił drużynę nie tylko punktów czy asyst, ale przede wszystkim przywództwa emocjonalnego i mentalnej siły charakterystycznej dla poprzednich kampanii playoffowych Heat.
Choć indywidualne liczby niektórych zawodników wyglądają przyzwoicie – szczególnie warto wyróżnić wszechstronnego strzelca Tylera Herro (23,9 pkt) oraz solidnego centra Bama Adebayo (18,1 pkt i 9,6 zbiórki) – to jednak brakuje spójności taktycznej oraz skuteczności przeciwko silniejszym rywalom konferencji.
Bezpośrednie starcia przemawiają za Chicago
W bezpośrednich pojedynkach tego sezonu przewaga Byków była bezdyskusyjna: trzy mecze przeciwko Miami zakończone trzema zwycięstwami Chicago mówią same za siebie. Szczególnie wymowna była konfrontacja rozegrana raptem kilka dni temu (10 kwietnia), kiedy to Bulls pokonali u siebie Heat wynikiem 119:111 bez większych problemów ani dramatycznych zwrotów akcji.
To właśnie ta dominacja może mieć kluczowe znaczenie psychologiczne przed decydującym starciem o pozostanie w grze o fazę play-off NBA — zwłaszcza że odbędzie się ono ponownie na parkiecie United Center w Chicago.
Ocena szans: gospodarze mają przewagę formy i rytmu
Momentum jest zdecydowanie po stronie gospodarzy tego pojedynku turniejowego NBA Play-In Tournament. Podopieczni Billy’ego Donovana grają najpewniejszy basket od miesięcy — zarówno ofensywna kreatywność Coby’ego White’a czy Nikoli Vucevicia robi różnicę — jak również defensywna organizacja całej piątki zasługuje na uznanie analityków ligi.
Miami natomiast wygląda jak cień zespołu sprzed roku — osłabieni brakiem Butlera są niestabilni kadrowo oraz nieskuteczni przeciwko dobrze poukładanym przeciwnikom ze ścisłego środka tabeli Wschodu pod koniec rozgrywek zasadniczych.
Moje typy bukmacherskie: stawiam zdecydowanie na Byki
🔹 Typ główny: Wygrana Chicago Bulls
🔹 Uzasadnienie: Lepsza forma końcowa + komplet zwycięstw H2H + przewaga własnego parkietu
🔹 Kurs orientacyjny: około 1.82
Warto również przyjrzeć się zakładom indywidualnym dotyczącym punktacji Coby’ego White’a lub double-double Nikoli Vucevicia — obaj zawodnicy są obecnie filarami gry ofensywnej Byków i mogą odegrać kluczową rolę także teraz podczas presji eliminacyjnego meczu turniejowego Play-In NBA.

bulls teraz wyglądają jak prawdziwy zespół, heat bez butlera totalnie się sypią
ja tam wole jak grają w piłke nożnom a nie te koszykówki bo to tylko rzucajo do kosza i sie cieszo a przecierz to nudne troche jest i nie ma co ogladac ile można patrzec na to samo
coby white odpalił w idealnym momencie sezonu, a bulls grają jak z nut – aż chce się oglądać! heat bez butlera wyglądają blado, może jednak cud?